Perfumy trafiły na półki, według różnych źródeł, w 1910 lub 1911 roku, kiedy Kazimierz Malewicz wystawiał już prace wraz z awangardowymi stowarzyszeniami „Karo walet” i „Związek Młodzieży”. Jednak kilka lat wcześniej artysta nie był tak sławny i pilnie potrzebował pieniędzy.
W 1907 roku 28-letni Malewicz przeniósł się z Kurska do Moskwy. Malarstwem interesował się od młodości, ale zarabiał inaczej — pracował jako rysownik w zarządzie kolei Moskiewsko-Kurskiej. Malewicz przeniósł się do Moskwy dzięki matce, która najpierw zatrudniła się jako kierownik jadalni, a później sama wynajęła pokój na jedzenie i pomogła przenieść syna. Były urzędnik kolejowy opuścił służbę i skupił się na malarstwie. Pracował w warsztatach i poznał lokalnych artystów-na przykład awangardowego Michaiła Larionowa.
Aleksandra Szatskich badała te lata w twórczości Malewicza i pisała o nim: „nie było żadnych środków, czasami trzeba było głodować przez wiele dni”. Artysta szukał pracy w niepełnym wymiarze godzin i zaczął tworzyć etykiety dla firmy Brocar. Pod koniec XIX i na początku XX wieku projektowanie towarów było uważane za część kampanii reklamowej, dlatego firmy dążyły do oryginalnego i chwytliwego projektu.
Reklama
Sama idea Kazimierza Malewicza była sprzeczna z niewypowiedzianymi zasadami projektowania duchów tamtej epoki. Zwykle naczynia były gładkie, symetryczne, wygodne dla dłoni. Malewicz zaproponował butelkę w postaci asymetrycznej bryły lodu, podobnej do prawdziwej góry lodowej z złamanymi krawędziami i imitacją pęknięć na powierzchni. Efekt stopionego lodu został stworzony przy użyciu techniki Crackle, specjalnego sposobu obróbki szkła. Przed Malewiczem nie był używany w projektowaniu fiolek. Aleksandra Szatskich tak opisała gotową bańkę: „półprzezroczysta skała mówi o ogólnej naturze lodu i szkła: lód to utwardzona woda, szkło to zamrożona ciekła mieszanina. Butelka malewicka nie tylko wydawała się skałą z zamarzniętej wody, przekształcając naturalny krajobraz w artystyczny obraz, ale także była zamrożonym kawałkiem niegdyś płynącej przezroczystej masy”.
Awangardysta nie ograniczył się do niezwykłego naczynia. Złamał drugą niewypowiedzianą zasadę perfumiarzy-stworzył złożoną pokrywę z dwóch części. Oprócz wewnętrznego korka, który chronił Perfumy przed wietrzeniem, miał zdejmowany dekoracyjny nabaldashnik w kształcie szklanej kry z niedźwiedziem polarnym. To zwierzę stało się później symbolem zapachu i trafiło na plakaty reklamowe. Szatskich napisała, że Malewicz przedstawił go w ruchu: „… niedźwiedź oparł się przednimi łapami o lód przed opuszczającą się przepaścią, a dwa tylne jeszcze kroczą. Miniatura rzeźbiarska wyróżnia się subtelnym opracowaniem detali: tutaj i teksturowane pasma wełny, i pojedyncze stopy wszystkich czterech łap, i ogon, tutaj i monumentalnie uogólniona, pomimo niewielkich rozmiarów, twarz. Korek, który zatkał butelkę, Malewicz postanowił wykonać z matowego szkła-aby cała fiolka jeszcze bardziej przypominała kry.
Szkic Malewicza trafił do fabryki szkła Bachmetiewskiego pod Penzą, gdzie produkowano wszystkie pojemniki dla firmy Brocar. Nad szklanymi naczyniami w fabryce pracowała artystka Adele Jacobson-m.in. wymyślała projekty i nadzorowała produkcję. Pracownicy wiedzieli, że zajmuje się nowym złożonym zamówieniem: szkic Malewicza wymagał innowacji technologicznych. Została uznana za nieoficjalną autorkę niedźwiedzia.
… Imię „Malewicz” nikomu nic nie mówiło, a najprawdopodobniej na przesłanym z Moskwy rysunku-projekcie nie było go w pamięci.